Sezon na karpie miał być zakończony zasiadką, na której znowu musiałem uciekać przed silnymi wiatrami. Okazuje się, że pasja zwycięża. Postanowiłem wyskoczyć raz jeszcze tym razem na ostatni wyjazd.
Piątek (29.09.2017) godzina 7:00, podlaski zbiornik PZW. Do Spomba ląduje duża ilość tygrysa, kukurydzy, konopi oraz kulki Carrum Śliwka i Banan. Na włos zakładam kulki Orzech Tygrysi oraz samo ziarno tygrysie. Pierwszy dzień i pierwsza noc, spokojna bez pika.
W sobotę dołącza kolega Tomek. Mimo niskiej temperatury wieczór i noc mija wesoło. Niedziela godzina 11:30 mega strzał i jedzie. Pierwszy raz spotkałem się z taką walką. Waga pokazuje 12,90 kg. Jednocześnie jest to największa waga w tym roku. Kilka godzin później postanowiłem, że zostanę na jeszcze jedną noc. Intuicja przemówiła i nie myliłem się. Noc nie przespana. Częste pojedyncze piknięcia nie dały spokoju. Godzina 04:30 jest kolejny strzał.
Tym razem odjazd na dwie lufy. Na prawym czuję, że ryba mniejsza, ale również waleczna. Ląduje w worku i do wody. Na lewym kiju ryba wpływa w trzciny na przeciwnym brzegu. Niestety wyhaczyła się, a zestaw ledwo wyplątałem z zaczepu. Umieszczam zestawy i daje sobie trochę snu. Pobudka 9:30, ważenie ryby i 6,50 kg. Patrząc na poprzedni rok karpie nie były tak waleczne. Przy brzegu nie odjeżdżały tak mocno i daleko. Te dwie ryby mnie uszczęśliwiły. Dziękuje znajomym, że przekonali mnie na tę jesienną zasiadkę. Było warto!!!
W ten sposób zakończyłem sezon 2017. Mimo małej ilości złowionych ryb, cieszę się, że mogłem poznać kilka wspaniałych osób oraz dokładniej poznać zbiorniki, były to tylko akweny PZW. Na niektórych wodach miałem okazję być po raz pierwszy. W tym roku zdecydowanie więcej pokory ale też i więcej myślenia wtargnęło na zasiadkach. Pozdrawiam „O krok do przodu” i do zobaczenia w 2018 roku!